Ciemna strona macierzyństwa

Powiedzmy sobie szczerze, że macierzyństwo to nie tylko cudowne chwile podziwiania naszej pociechy, dostrzeganie pierwszych gestów. Wypowiadane słowa „mama”, „tata”, czy pierwsze kroki. Otrzymana laurka na dzień matki oraz niekończące się zabawy. Niestety nie zawsze jest tak różowo i nie wiedzieć, czemu nie mówi się o tym otwarcie. Gdy zapytamy mamy jak tam ich dzieci, raczej usłyszymy, że cudownie, wspaniale, rewelacyjnie. Szybko się rozwijają i w ogóle wszystko już potrafią. Nie wiem, czemu ukrywa się te ciemne strony ich wychowywania, wstydzimy się czy boimy się przyznać. Na pewno słyszeliśmy o buncie dwulatka i nastolatka, jednak w rzeczywistości co roku przechodzimy, jakiś tam bunt dziecka w większym, czy mniejszym stopniu.

Może dlatego, że bunt dwulatka jest pierwszym takim momentem nieprzyjemnego okresu i jest o nim tak głośno. A prawda jest taka im później tym trudniej, tym głośniej i nawet dłużej. Płacz, rzucanie się na ziemię i cała tego otoczka to nie lada wyzwanie dla rodziców, aby to opanować. Najgorsze, że nie ma to praktycznie żadnego wytłumaczenia i odbywa się często poza naszym domem. Nie muszę mówić o tych dziwnych spojrzeniach przechodniów i tekstach typu nie potrafią zająć się dzieckiem. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nie wspominał, że będzie to takie trudne. Niestety nie ma jednego sprawdzonego sposobu na pokonanie histerii, bo każde dziecko jest inne i w różny sposób może reagować. Na szczęście takie zachowanie nie trwa wiecznie i dziecko szybko się uśmiecha.